Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No36 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Prześliczny obrazek! — rzekł Atanazy, — ale jakże ty chcesz, abym ja po kilkogodzinnej znajomości coś więcej powiedział?
Piotr pochylił głowę i — zmienił rozmowę. Następnych dni do kilku domów proszeni państwo Piotrostwo i Balbisia — w towarzystwie Atanazego jechać musieli. Zbliżenie się do pięknego dziewczęcia nie wywarło jakoś wrażenia na Atanazym. Był bardzo grzecznym, ale unikał wszystkiego, co go mogło spoufalić, i Piotrowej przy pierwszej sposobności powtórzył, iż się żenić nie myśli.
Z nadzwyczajnem zdumieniem p. Piotrowa przekonywała się, że rachuba na piękność Balbisi i rozkochanie pana brata była zupełnie chybioną.
— Ale to nie może być! — mówiła mężowi. — On się już gdzieś kochać musi, boby nie mógł być dla takiej śliczności obojętnym. Młody człowiek! a gdzież on znajdzie taką drugą? Balbisię wypytywałam ostrożnie, Atanazy się jej podobał...
— —Znajdziesz takich dużo! — rzekł Piotr. — Ja znam naszą naturę, — trzeba temu dać pokój. Nas gdy kto chce żenić, trzeba, aby nam zabronił, a ułatwiając nic niewskóra. We krwi ma opozycyę... Smakuje nam tylko to, co zakazane i do zdobycia trudne...
Pani Piotrowa tego nie zrozumiała. Musiał jej powtórzyć i tłómaczyć, ale nie przekonał. Powiedziała sobie w duchu: — Bredzi.
— Atanazy w istocie byłby się może posunął do panny, posag mu się uśmiechał, twarzyczka podobała, ale z ręki tej bratowej za protekcyą brata tego nic w świecie by mu nie smakowało. Chciał się uwolnić od nich, nie zbliżać.