Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No33 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyraźnie, mierząc go oczyma gniewnemi. Śliczniebyś żonę wykierował, gdyby ona się do tego dała nakłonić. Atanazy i wszyscy musieliby pomyśleć, że mieszczka się ich ulękła.
— Ja wiem, o co tobie chodzi, — dodała. — Boisz się, abym ja wstydu wam nie zrobiła? Cóż to? święci garnki lepią? Nie będę wiedziała, jak się obrócić? co mówić? jak grać rolę gospodyni w szlacheckim domu, na którą mnie zaprosił Atanazy? Wielkie mi figury ta wasza szlachta... z lepszej gliny ulepieni, czy co? Po francusku nie gadam, to prawda, ale rozumiem, Balbisia zna ten język ekspedyte... a dygnąć potrafimy obie, choćby przed królem. Ja się nikogo i niczego nie boję. Strach wam? no, to się wy uczyńcie chorym, nie bronię, a mnie, starej, zostawcie wolną wolę zrobić, co mi się podoba.
Odeszła kroków kilka. Piotr palił cygaro spokojnie.
— Chciałem ci oszczędzić trudu i nieprzyjemności, — rzekł zcicha. — Nie chcesz mnie słuchać, — wola twoja, — będziesz potem narzekała, gdy ciebie lub Balbisię jaka nieprzyjemność spotka, — pamiętaj, że ja umywam ręce...
— Wierz mi, Honorciu moja, — dodał, — że ja ci przecież życzę dobrze i dbam o twój spokój. Jak sobie chcesz! jak chcesz! Tak się śpi, jak się sobie pościele. Atanazy, rad, nierad, musiał cię zaprosić na gospodynię, inaczejby mnie obraził, tyś niepowinna była tego przyjmować, nikogo tu nieznając... Szlachta uprzedzona gotowa ci jaką owacyę wyrządzić. Naturalnie ja się ujmę, i przyjść może do rozprawy. Ichmość sobie podpiją, zaszumi w głowach...