Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No32 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nę o kilka talarów na kamieniu drożej, niż sąsiedzi, choć bardzo kosztownych tryków nie sprowadzał. Było to dziełem przypadku, ale Atanazy pozwalał to przypisywać swemu rozumowi i obrachowaniu. Weseli sąsiedzi, którzy lubili się bawić i z każdej sposobności korzystali, aby coś ułożyć dla rozrywki, wmówili w niego, aby im sprawił balik.
Choć pan Atanazy nie miał żony ani kobiet w domu, było we zwyczaju, iż się sąsiedztwo do niego z rodzinami zjeżdżało.
Najazd taki właśnie był umówiony na dzień pietnasty sierpnia, imieniny jednej z sąsiadek; przygotowania już się czyniły na przyjęcie gości, gdy w samą wigilię dnia 14-go sierpnia sygnalizowano wieczorem gospodarzowi powóz, zbliżający się aleją ku dworowi.
Gość niespodziany nie mógł być mniej pożądanym i więcej zawadzającym, jak w tej chwili. Atanazy aż syknął z niecierpliwości. Nie pojmował, kto go mógł najechać.
Jakież było zdziwienie i niemal przerażenie jego, gdy z otwierającej się landary ujrzał naprzód wysiadającego Piotra w stroju podróżnym, najpocieszniejszym w świecie, z krawatem niebieskim na szyi, odbijającym ostro od twarzy, absyntami czerwono umalowanej, w kapelusiku młodzieńczym, z uśmiechem na ustach, potem p. Piotrową, śmiejącą się i szczebioczącą żywo przy powitaniu serdecznem, naostatek owo cudo piękności, które przedstawiono mu, jako kuzynkę Balbinę, a on, o! zgrozo, ani spojrzał na nią.
Przez całą drogę Piotr sobie łamał głowę, jak powita brata, i wybrał ku temu frazes, bardzo zużyty:
— Nie chciała góra przyjść do Mahometa, musiał Mahomet do góry...
Kwaśno, choć z przymuszonym uśmiechem, przyjął to Atanazy, którego obległa myśl, co pocznie z dniem jutrzejszym. Spoglądał na niespokojnie kręcącą się panią bratową i powtarzał sobie w duchu, że ona, jako bliska