Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No28 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żegnał, zostawiając jej pensyjkę wdowią, która dla niej na jeden kąsek ledwie starczy.
Dziecka nie ma, swobodna, młoda, mogłaby wyjść za mąż doskonale, tymczasem kto tam wie, co ma w głowie? — Opiekuje się mną...
— Wspomniałeś pan, — przerwał Atanazy z uśmiechem, — że to przyjaźń od dzieciństwa... ja się w tem domyślam czulszego stosunku...
— Nie z mojej strony, — żywo zaprotestował hofrat. — W romanse żadne nie wdawałem się nigdy, nie jestem do nich stworzony. Lubię Narcyzę, bawi mnie czasami, alem się w niej nie kochał i kochać nie będę.
Domawiał tych słów, gdy drzwi sypialnego pokoju otworzyły się, i pani Narcyza, z pomocą gospodyni hofrata poprawiwszy tualetę, wyświeżywszy się, zmieniwszy niektóre części stroju... piękniejsza niż była, cała świecąca błyskotkami, które lubiła, weszła impetycznie.
Skinąwszy głową na powitanie Atanazemu, poszła wprost do Ksawerego.
— Przemieniłam trochę i powiększyłam obiad, na który zapraszam pana Atanazego, — odezwała się. — Nie będzie zbyt wytworny, ale znośny. Twoja kucharka, poprowadzona, mogłaby wcale nieźle gotować. Ani ja, ani p. Atanazy niepowinien cię opuścić w tym wypadku, który na tobie, lękam się, zbyt wielkie uczynił wrażenie. Potrzebujesz dystrakcyi, musimy czuwać nad tobą.