Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No27 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż to cię takiego spotkać mogło? — spytał ze współczuciem Atanazy.
— Intryga, szelmowska intryga wzięła górę! — począł gorąco hofrat. — Byłem i jestem otoczony przez zazdrosnych, którzyby mnie w łyżce wody utopili, bo im zawadzam. Wiem, że im jestem solą w oku, choć ufałem w protekcyę i w zasługi moje, — w to, że mnie niełatwo zastąpić potrafią. Tymczasem, — dodał z wybuchem namiętnym zimny zwykle i ostygły p. Ksawery, — patrzaj, do czego doszli! Wszystkie moje usiłowania skierowane były ku temu, aby w Wiedniu pozostać. Miałem miejsce zapewnione przy ministrze. Gdybym raz je był otrzymał i objął, ministrowie by się sobie mogli byli zmieniać, ja mojego wygodnego stołka byłem pewnym... Nie obeszliby się bezemnie. Uśmiechali mi się zdrajcy, łudząc obietnicami, a tymczasem, — już ja wiem, kto i jak, — szyli mi buty i uszyli. Skorzystali ze zmiany ministeryum i nowych z tego powodu nominacyi, pakują mnie do Dalmacyi, na Sybir, na wygnanie, zkąd chyba do dymisyi się podam albo umrę, bo dalej... niema drogi. Jest to nawet awans napozór, na który się ja uskarżać nie mam prawa, ale on mnie — wprost zabija.
Atanazy przysłuchywał się z uwagą.
— Cóż poczniesz? — zapytał.
Hofrat rozpostarł ręce.
— Zadajesz mi pytanie, — krzyknął, — które ja od godziny sam sobie powtarzam... Niema wyjścia. Intryga ukuta ręką zdradziecką, ale tak zręczną, że się z jej uścisku wyrwać niepodobna. Człowiek ten łudził mnie przyjaźnią swę, aby ze mnie dobyć wszystkich tajemnic... zbadał stosunki i wiedział, w co i jak bić... Czuję go, widzę...
Atanazy napróżno się go uspokoić starał: chodził po pokoju, mówiąc sam do siebie, tem więcej roznamiętniony, iż nigdy nie dopuszczał się do takiego stopnia pasyi.
W tym stanie go porzucić zdawało się Atanazemu okrucieństwem, i, choć wyjazd miał na dzień ten wyznaczony, wstrzymał się, okazując mu serdeczne współczucie.
— Wątpię, żebym ja ci się tu na co mógł przydać, rzekł do niego, ale na wszelki wypadek, widząc cię tak osamotnionym, — nie-