Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No26 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Piotr, wątpię też, aby od was, panie Ksawery, żądał czego oprócz braterskiej pomocy...
Hofrat głową pokręcił.
— Jabym miał pomagać takiemu trutniowi, — rzekł. — Obrzydliwość obudził we mnie.
Atanazy zmilczał.
— Prawdziwe to nieszczęście, że on nazwisko nasze nosić ma prawo i szargać je... — dodał p. Ksawery. — Mojem zdaniem należałoby go zamknąć... bo z niego ani ludziom, ani Bogu pociechy niebędzie... Litość nie byłaby tu w miejscu.. ja takiej litości nie rozumiem.
Sprzeczać się nie chciał p. Atanazy, ale hotrat rozdrażniony uspokoić się nie mógł.
— Mnie ten człowiek tu kompromitował, — począł dalej ciągnąć. — Jestem zwykle spokojny i nie daję się łatwo poruszyć, ale on obudził we mnie oburzenie! Arogancya w najwyższym stopniu! Do czubków go trzeba było, do czubków... Miał tę śmiałość przypominać mi swoje ze mną pokrewieństwo! Ale ja żadnych krewnych po ojcu, który matce mej zatruł życie, nie znam i nie uznaję.
Tknęło to Atanazego..
— Nie będę stawał w obronie ojca. — rzekł, ale pozwól mi powiedzieć to, co przez familię twej matki w listach, które czytałem, uznane zostało. Nie sam ojciec nasz był winnym tego pożycia, które się rozłączeniem skończyło. Wina była obustronna...
— Co mi tam do tego, — odparł p. Ksawery, — ja znam tylko matkę moją. Wyrzeczono się mnie, ja też dziś już żadnego związku krwi nie znam... oprócz rodziny mej matki.
Wypowiedzenie to Atanazemu wszelkiej nadziei zawiązania stosunków bliższych ubodło go więcej może formą swą, niż znaczeniem, uczuł się dotniętym, jakby narzucający się natręt...