Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No26 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

smutno bywa... chyba gdy z żołądkiem nie jestem w zgodzie... to cała moja bieda.. każą mi coroku jechać do Karlsbadu!
Westchnął...
Niemając wkońcu czem go zabawić, Atanazy, który ciekawy był wniknąć w niego i usiłował z różnych stron go poznać, począł mu opowiadać swą krakowską przygodę z bratem Piotrem...
Pierwsze zaraz wspomnienie o nim na hofracie zrobiło jakieś wrażenie dziwne, odprostował się, zarumienit, potarł włosy i, głową tylko poruszając, słuchał długo... Gdy skonczył część swej powieści, p. Ksawery, który jej namarszczony słuchał, — jakby zmuszony, – wybuchnął:
— Ale ja go znam! — to warjat!
— Dziwak, — złagodził Atanazy.
— Ba, ba! zawołał hofrat żywo. — Co to mówić! warjat jest kompletny. Gdyby był nie opatrzył się w porę i nie umknął, wsadziłbym go był do szpitala lub postarał się, aby go do Wielkopolski odprowadzone do familii. Rzecz oczywista, że godził na obdarcie mnie, jak wkońcu obdarł was, ale ja nie jestem tak prostoduszny... W bajki wierzyć nie mam skłonności, a takich awanturników żywić nie czuję się w obowiązku.
— Nieszczęśliwy to człowiek, — dodał Atanazy. — Zresztą stosunek wasz do niego całkiem był inny. Nie mieliście żadnej pobudki do wspomagania go oprócz miłosierdzia. Po ojcu waszym jeżeliście co wzięli, to tylko w wydzielonej wam schedzie, którą dzielić się nie mieliście obowiązku, ja zaś...
— Tak jest, rzekł zimno hofrat. — Nie mogłem po śmierci ojca dopominać się u was o nic, bo matka moja pokwitowała ze wszystkich pretensyi. Gdyby był naówczas sposób uzyskania więcej ze spadku, byłbym z niego korzystał.