Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No24 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

caniem i wpajaniem pobożności mistycznej.
Owa para tysięcy guldenów, tak niedbale wciśniętych do kieszeni, oddziałała nieco na powierzchowność p. Piotra, ale nie zmieniła jej całkowicie. Sprawił sobie buty z cholewami, grubą kapotę, czapkę zamiast kapelusza i na tem reformę swoją zakończył. Z rozmowy dowiedział się Atanazy, że znaczną część guldenów rozdał już ubogim i klasztorom. Rozjechało się w czasie choroby p. Atanazego całe towarzystwo weselne, mało tu zresztą mając znajomych, pozostał sam prawie, niewidując nikogo oprócz mecenasa, który go polubił, i Piotra, mającego sobie za obowiązek go odwiedzać.
W długich godzinach samotności p. Atanazy miał czas rozmyślać o rodzinie swej, ojcu, o własnym losie i bardzo naturalnie przypomniał też sobie tego brata Galicyanina, którego nietylko nie znał, ale nawet nie wiedział, gdzie go szukać.
Zdawało mu się właściwem teraz, korzystając z przymusowego pobytu w Galicyi, starać się o nim coś dowiedzieć, a nawet, gdyby było podobna, i poznać go osobiście.
Doktór Teofil, znający Galicyę całą, jej stosunki, jej dzieje jawne i tajemnicze, zagadnięty ostrożnie, oświadczył Atanazemu, spytawszy o imie i wiek brata, że zna go doskonale.
— To nie może być kto inny, tylko pan hofrat Ksawery, — rzekł do chorego. — Mam honor go znać i byłem niegdyś w łaskach a nieboszczyka wuja jego, p. Z., który go miał na opiece i wychował, a kierował nim tak dobrze i szczęśliwie, że dziś nasz pan Ksawery, choć młody jeszcze, jest już hofratem, ma krzyż zasługi, ogromne w Wiedniu stosunki —i nieochybnie pójdzie wysoko.
Atanazy zrazu w tym hofracie nie mógł jakoś brata przypuścić, wkońcu jednak zmuszonym był go uznać, bo wszystko zresztą wskazywało, że nim był w istocie.