Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No24 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zna, dopiero o jedenastej, towarzysząc mu, przyprowadził p. Piotra, który szedł, jakby zmuszony, wcale nieśpiesząc.
Zobaczywszy u Atanazego oczekującego mecenasa, widocznie wpadł w zły humor, którego nawet nie rozproszyła podana mu piołunówka.
Z wielką zręcznością łagodnie doktór Teofil usiłował z nim rozpocząć rozmowę, na której pierwsze słowa Piotr odpowiedział dosyć szorstko.
Ale szło o zawarcie umowy legalnej, o niektóre szczegóły, które Piotr sam musiał zgodnie ze swem życzeniem podyktować. Zwolna przybyły, dziś nieco schludniej ubrany, ale zawsze dosyć odarty, odzyskał trochę fantazyi.
— Ja się spuszczam na uczciwość pana Atanazego Zrebskiego, — rzekł, — o którym i ludzie dobrzemówią, i on we mnie wzbudza zaufanie. Piszcie więc, co potrzeba, jak chcecie, a dajcie mi pokój. Ja nigdy papierowi nie wierzę, gdy człowiekowi, co go daje, nie ufam. Powiem tylko panu bratu, że musi mi dać pieniędzy teraz, zaraz, bom goły i mam długi. Atanazy znalazł się do tego przygotowany.
Bez najmniejszego poszanowania dla banknotów austryackich, których oddawna zapewne tylu razem nie widywał, p. Piotr, zmiąwszy je w garści, nielicząc, zapakował do kieszeni.
Napróżno chciał mecenas dobyć coś z niego, będąc ciekawym człowieka. Piotr mruczał, ramionami zżymał i odpowiadał niemal grubijańsko.
Atanazy, który by go wolał był widzieć na wsi, niż w mieście, gdzie, stając się figurą, draźniącą ciekawość, mógł na pułkownika ściągnąć niepotrzebnie uwagę, zaczął go dla odpoczynku na wieś zapraszać.
— Dziękuję, — rzekł, — ale na wieś nie pojadę. Mam tu kościołów dosyć i rozrywek, a u wasbym umarł z nudów. Na łasce niczyjej nie chcę być.