Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No23 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

życiem rozdraźnionym, rozpocząć traktowanie, do którego i prawnik był potrzebnym. Co z tego wszystkiego wyniknąć miało? Mogła niespodziana ruina przysypać go gruzami...
Polecony przez jednego z krakowskich przyjaciół Atanazemu prawnik, którego charakter ręczył za dyskrecyę, znalazł tegoż wieczora niedawno jeszcze promieniejącego szczęściem spokojnem młodzieńca przybitym, znękanym i tak uciśnionym moralnie, iż długo nie mógł nawet rozpocząć rozmowy.
Doktór Marewski, od niedawna z adwokatury, na której słynął ze zdolności, przeszedłszy do rady państwa, — więcej się zajmował teraz polityką austryacką i walką z centralistami, niż prawem i jego praktyką. Zgodził się jednak przez szczególny szacunek dla przyjaciela p. Atanazego na poradę, do której go wezwano.
Był to człowiek lat średnich, miłej i znaczącej powierzchowności, pewien siebie, z ambicyą, wypisaną na twarzy, której rysy znamionowały pochodzenie, wcale niearystokratyczne. Był jakby zrodzony na wymownego trybuna; prorokowano mu tę rolę, choć ci, co lepiej znali doktora Teofila, potrząsali głowami i, uśmiechając się, zapewniali, że za nic ręczyć niemożna, bo, do góry się pnąc, gotów był nie przebierać w drogach.
Grzeczny i uprzejmy w obejściu się doktór miał przytem coś despotycznego i zawsze trzymał się tak, aby stał górą.
Czas jego był drogi. Atanazy więc, zawahawszy się nieco, rozpoczął opowiadanie.
— Ale mecenas nie dozwolił mu go przeciągnąć długo, — wiedział on wszystko, odgadywał resztę — i, gdzie Atanazy potrzebował wykładać długo, przeskakiwał myślą, — uprzedzając go i zmuszając, aby był treściwym.