Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No22 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krajanego serca mojego podawać wam na półmisku... To djabelska potrawa... nie dla was... aniby smakowała po tem, co wy codzień spożywacie. Krótko a węzłowato: żyło się i wyżyło do ostatniej kropelki, — teraz nadszedł czas pokuty...
Myślałem długo, jak ją sobie urządzę... Wypadło mi z porachunków z sobą, z losem, z żołądkiem, z nałogiem i nałogami — wybrać Kraków za stolicę.
Wszakże to szpital pokaleczonych rozbitków?
Matka żądała po mnie, abym imienia ojca, które mi się święcie należy, nie nosił nigdy i od niego żadnego nie żądał wyposażenia; ale ja teraz zaczynam przychodzić do innego przekonania.
Matka była rozżalona; gdyby pożyła dłużej, zmieniłaby zdanie nieochybnie.“
Atanazemu, który słuchał z uwagą, w głowie się plątało, i miał go za szalonego... ale błyski rozumu — zimnej rachuby przekonywały, iż zachował całą przytomność.
Spojrzeli sobie w oczy. Piotr miał teraz wejrzenie śmiechu, Atanazy oczy spuszczał, niemogąc tego cynicznego wytrzymać wzroku.
— Więc czegóż żądasz odemnie? — zapytał nieśmiało.
— Ha! naprzód tego, o co prosić nie potrzebuję nawet, — rzekł, zaglądając do próżnego kieliszka po piołunówce Piotr, — żądam mojego nazwiska, które miałem, dajmy, schowane do kieszeni, a teraz je, z pyłu otarłszy, wystawiam na widok publiczny. Waćpanu, bracie niepołamany i świeży jeszcze, niemoże być przyjemnem mieć takiego urwipołcia w bliskiem pokrewieństwie; ale pocóż pułkownik się kochał w Marcelinie, a potem z nią żyć nie umiał czy nie chciał? Przekonaj się z papierów, które poddaję najsurowszej kontroli, że do tego prawo mam, czego się domagam.