Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się głos podnieść, który mu w gardle zamierał.
Atanazy, widoku nędzy i spodlenia człowieka znieść niemogący, odparł nieco niecierpliwie:
— Interesu łatwo się zresztą domyśleć..
— O! nie! — potrząsając głową, smutnie wyjąknął przybyły, — o! nie!
Chcąc go przekonać, iż się nie omylił, pan Atanazy dobył guldena i rękę z nim wyciągnął ku nieznajomemu.
Spojrzawszy na niego wzrokiem melancholicznym, cofnął się ku drzwiom gość, którego nawet w tej odległości mocno wódką czuć było, i potrząsnął głową.
Atanazy stanął, nadzwyczaj zdziwiony, ale trzymał w ręce wyciągniętej guldena, kusząc nim biednego człowieka, który się zwolna ku drzwiom usuwał.
— Słowo honoru, — rzekł wkońcu, — że ja go teraz wziąć od pana nie mogę. Naprzód, że nigdy nie byłem i nie jestem żebrakiem, choć się to może wydać komu możliwem zpowodu garderoby... powtóre... powtóre, że ja pana o rozmowę błagam... proszę... nie w innym celu, tylko dla rozwiązania pewnych... pewnych... jakby to powiedzieć? wątpliwości.. trudności... nie wiem... Wiele mi na tem zależy, inaczej bym pana nie trudził.
P. Atanazy zpowodu obrzydliwego zapachu gorzałki chusteczkę batystową, uperfumowaną verreiną, dobył i niósł do nosa, gdy, zobaczywszy to, gość dodał:
— Pan może myśli, że ja się zalewam wódczyskiem? Jako żywo! Zpowodu choroby doktór mi nakazał płukanie. Płóczę, panie, słowo honoru, płóczę...
Oryginalna postać postulanta podbudziła wreszcie p. Atanazego ciekawość.