Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go dopiero zapukanie do drzwi, nieśmiałe razem i niecierpliwe. Odwrócił się i ujrzał przed sobą postać, którą tylko po miastach wielkich spotykać można.
Był to człowiek lat średnich, opalony, wynędzniały, z barwą na twarzy karmazynową, zdradzającą obfite używanie spirytusów, z włosami na głowie, nastrzępionemi do koła ogromnej łysiny.
Szczególna rzecz, ten wedle wszelkiego podobieństwa opój i włóczęga, życiem jakiemś rozpasanem czy nieszczęśliwem zniszczony, ogólnemi rysy twarzy, zawczasu zestarzałej, przypominał dziwnie p. Atanazego. Byli obaj jednego wzrostu, jednej barwy oczu i włosów, a usta ich kształtów podobnych miały wyraz, wielce do siebie zbliżony. Było to tak uderzającem, że p. Atanazy zrazu się nie mógł wstrzymać od małej oznaki zniecierpliwienia, lecz wnet grzeczną swą i zimną odzyskał obojętność.
Takiż sam was blond, spuścisty, u przybylca nieforemnie poskręcany, zdobił ich obu.
Pomimo zszarzania i znikczemnienia nieznajomy miał jeszcze w sobie coś szlachetniejszego, niż podobne włóczęgi, a nieco teatralne ruchy jego jeszcze to uwydatniały.
Przybysz wchodził pokornie i nadzwyczaj nieśmiało, oglądając się po pokoju, a potem głowę podniósłszy, z wymuszonym uśmiechem począł zbliżać się do stojącego wśród pokoiku p. Atanazego.
Strój, również jak twarz i ruchy, zwracały na niego oczy. Poczynając od kapelusza, cylindra, najstraszliwiej zniszczonego, tak że gdzieniegdzie papier z niego wyglądał, ubranie całe było zarazem niby salonowe, a w istocie jakby z desek teatralnych zapożyczone.
Na szyi wyschłej, kościstej, żyłami i mu skułami nabrzmiałemi oplecionej, w sznur zwinięta i podarta chustka czarna, węzłem wykręcona nad prawe ramie, nie okrywała jej całej. Pomiędzy nią a kołnierzem kamizelki pomarszczoną widać było skórę. Zapięty zreszt