Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part15.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mieszał się, mówiąc, przybysz, a w Atanazym rosło rozdrażnienie.
— Skończmyż tę rozmowę! — zawołał.
— Skończmy, odrzekł po namyśle przybyły.
To mówiąc, dobył swój różaniec z kieszeni, pocałował przy nim wiszący krzyżyk, wysunął nie bez trudności zwitek papierów, obwiązany tasiemką, i, podniósłszy głowę do góry, zawołał:
— Oprócz brata Galicyanina, z którym się nie znacie podobno, mam honor się zaprezentować mu, jako najstarszy syn pułkownika... na co składam dowody...
Atanazy pobladł i stanął osłupiały... nietykając papierów, która mu podawał Zabużanin. Załamał potem ręce, łzy mu się z oczu potoczyły i osłabłym głosem, dodał:
— Zechcesz mi pan wytłómaczyć, jakim się to sposobem stać mogło, abym ja o panu nie wiedział... i dlaczego dziś spada to na mnie, jak grom z nieba czystego?
Zabużanin potarł czoło, lice jego nabierała szczególnego wyrazu, odchrząknął z trudnością, oczyma potoczył do koła i na pytanie natarczywe odpowiedział poufale:
— Naprzód każże mi przynieść kieliszek piołunówki. Przyznaję się, nałogowy jestem... mówić nie będę mógł, a posłuchać warto.
To mówiąc, na pierwsze lepsze rzucił się krzesło, podparł łokciem na stoliku, przy niem stojącym, i, nietroszcząc się już o nic, czekał na piołunówkę, ciągle ku drzwiom zwracając.