Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

statniej woli, którą miał i powinien był zostawić.
— Jakto powinien? — ofuknął groźnie Atanazy.
— Powinien był, powinien, — powtórzył przybyły, bynajmniej tonem tym nieustraszony. — Zapewne mu nagły zgon nie dozwolił tego dopełnić?
Zapytanie to nowe — w tonie jakimś poufałym — do najwyższego stopnia podnieciło zwykle łagodnego i spokojnego p. Atanazego.
— Proszę mówić krótko i jasno, — zawołał. — Wszystko, co mi pan powiedziałeś do tej pory, wygląda na jakąś zagadkę czy mistyfikacyę!
— Krótko i jasno niezawsze mówić można, — rzekł powoli Zabużanin. — Widzisz pan sam, że masz do czynienia z człowiekiem, ciężko wypróbowanym od losu, powinieneś być dla niego wyrozumialszym.
To mówiąc, westchnął.
Atanazemu ta nauka, udzielona przez nędzarza, musiała być bardzo przykrą, gdyż rzucił się, jakby, niemówiąc nic, myślał odchodzić. Po namyśle jednak krótkim zatrzymał się.
— Jestem dziś zajęty, — rzekł, nie rozumiem, co pana mogło sprowadzić do mnie; powtarzam mu, że czasu nie mam.
— Ale ja też czasu nie mam, bo kilku mszy świętych na różne intencye wysłuchać muszę i jestem obowiązany...
Niedano mu dokończyć, gdyż drzwi się otworzyły szeroko i zamaszyście, i w kapeluszu na głowie wszedł, od progu śpiewając jakąś aryę włoską, jeden z towarzyszów-drużbów.
Atanazy ledwie miał czas dać znak Zabużaninowi, aby odszedł, na co on, innym znakiem porozumienia odpowiedziawszy, zawrócił się