Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go, który dla sług swych był bardzo dobrym panem i nie zapominał o nich, — rzekł powoli Zabużanin, nie miał się interesować ostatnią jego wolą?
— Ale ojciec mój nie zostawił żadnego testamentu, odparł nadąsany pan Atanazy, spoglądając z widoczną niechęcią na natręta.
— Żadnego testamentu? — powtórzył napół sam do siebie Zabużanin, żadnego testamentu!!
Nie zdawał się śpieszyć z dokończeniem rozmowy tej gość, a gospodarz się nią do najwyższego stopnia czuł podrażnionym. Co chwila, mógł się spodziewać nadejścia którego z przyjaciół, drużbów albo pana młodego, a nie życzył sobie, aby tu kto z nim zastał Zabużanina. Postanowił więc urwać tę niepotrzebną indagacyę, która go oburzała.
— Łatwo mi się domyśleć, — rzekł, — że, jako syn oficyalisty ojca mojego, możesz pan odemnie żądać pomocy i spodziewałeś się jej może w testamencie. Mów więc waćpan, a żywo, czego chcesz?
Odpowiedź, którą miał dać Zabużanin, wstrzymała i opóźniła czkawka, którą słysząc, Atanazy się zżymnął. Spojrzenie na niego zwiększyło jeszcze rozdraźnienie, bo rysy twarzy tego pokornego wczoraj człowieka, dziś może pod wpływem tej wódki, której woń wniósł z sobą, nabrały energii, a straciły wyraz uniżoności. Można się go było ulęknąć. Prostował się dumnie, podniósł głowę, wydął usta, a że każdy ruch fizyognomii nadzwyczaj przypominał Atanazego, każdy giest zdawał się z niego wynaśladowanym, młodzieniec niemal przywiedzionym był do rozpaczy.
— Ja tego chcę, o co pana pytałem, — odparł Zabużanin, — wiadomości o ojcu jego i o-