Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stwem rysów, które wczoraj go uderzyło, nadzwyczaj przykro, dotkliwie dało się czuć p. Atanazemu.
Wiedział o ojen swym, że, sławiony z męztwa, kochany przez wojaków, uwielbiany po powrocie do kraju przez współobywateli, w młodości wiódł życie, bardzo burzliwe, o którem chodziły najnieprawdopodobniejsze opowiadania. Atanazy szanował wielce pamięć ojca i wszystko, co cień jakiś na nią rzucić mogło, niezmiernie go bolało. Niedziw też, że pytanie o testament ojcowski wzburzyło go i niemal rozgniewało. Niecierpliwie odparł na pytanie:
— Cóż waćpana może obchodzić testament ojca mojego?
Gdy to mówił, Zabużanin pochylony oczekiwał odpowiedzi z natężoną ciekawością, a odebrawszy tak ostrą, wyprostował się, rzucając na pana Atanazego wejrzenie, w którem zabłysnął tłumiony gniew.
Gwałtowniejszy cokolwiek ruch w tejże chwili z kieszeni czy z ręki wyrzucił na ziemię stary, wymodlony, powiązany sznurkami różaniec.
Zabużanin pochylił się żywo, podniósł go ostrożnie, zbliżył do ust, pocałował i prędko ukrył w bocznej kieszeni surduta.
Zajęty tą czynnością, do której musiał przywiązywać wagę, gość nie miał czasu natychmiast odpowiedzieć Atanazemu, który się nieniecierpliwił, lękając, aby kto z nadchodzących nie zastał u niego tej karykatury, która na nieszczęście tak jego twarz i postawę przypominała, iż do najdziwaczniejszych komentarzów mogła się stać pobudką.
— Co waćpana obchodzić może testament mojego ojca? — powtórzył Atanazy.
A czemużby syn oficyalisty ojca pańskie-