Strona:Siostry bliźniaczki from Kuryer Codzienny Y1896 No6 part2.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ubrany w mundur porucznika wojsk niemieckich człowiek, prowadzący za cugle konia osiodłanego i ostrożnie wszedł na ścieżkę leśną.
Kopyta konia owinięte były pakułami, tłumiącemi tentent na kamienistym gruncie ścieżki.
Człowiek ten zatrzymywał się za najmniejszym szmerem, nachylał ucho ku ziemi i rozpoczynał znowu swój marsz ostrożny i powolny.
Po dwóch godzinach pochodu zatrzymał się na brzegu lasu, przed rozściełającą się wielką równiną.
Zdala, jak gwiazdy otoczone mgłą, świeciły rozrzucone ognie biwaków tylnej straży armii najezdniczej, obozującej w około zajętych wiosek.
Podróżny zamyślił się, poczem, wyciągnąwszy rękę w stronę lewą, szepnął:
— Nancy leży tam. — Za godzinę powinienem wyjść na trakt główny.
Uwolnił kopyta konia ze szmat, lekko, jak stary jeździec wskoczył na siodło i puścił się kłusem.
Po trzech kwadransach jazdy chrapliwy głos niewidzialnej placówki wstrzymał podróżnego.
Wer da?
— Służba sztabu głównego — odrzekł jeździec po niemiecku.
Jednocześnie kapitan niemiecki z kilkoma żołnierzami wystąpił z lasku położonego nad drogą i podszedł ku podróżnemu.
Ten ostatni wyjął z kieszeni kopertę zapieczętowaną lakiem czerwonym i podał ją oficerowi.
— Służba sztabu głównego — powtórzył podróżny. — Do generała Von der Thann.
Światła! — wydał rozkaz oficer: