Drugi, wyrwawszy utkwioną strzałę, trafił cokolwiek bliżéj.
Nareszcie trzeci wziął łuk do ręki. Ale zaledwie zmierzył, wszystkie jego członki zadrżały, pobladł jak trup, wybuchnął głośnym płaczem, rzucił na ziemię łuk i strzałę, wołając:
„Nie! nigdy! nigdy niebędę zdolnym uczynić tego! Wolę raczéj stracić całe dziedzictwo po ukochanym ojcu.”
Wtedy sędzia powiedział:
„Szlachetny młodzieńcze! ty jesteś jedynym synem i spadkobiercą zmarłego. Ci dwaj panowie, zanadto trafnie strzelali, a prawdziwe dziecko nie zdoła przeszyć strzałą ojcowskiego serca, nawet w portrecie!”
Bóg błogosławi synom, co żalem przejęci.
Pieniądze po rodzicach stawią w mniejszéj cenie,
Nizeli cześć zależną ich świętéj pamięci,
Niż wszystko, w czem spoczywa ich drogie wspomnienie.