Strona:Rej Figliki 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Co powiedáłá że ma ſtoł zá ſto złotych.

DZyewecżká iedná w mieſcie iż zá mąż iść chciáłá,
Ze ma ſtoł zá ſto złotych o tym powiedáłá.
Młodzieniec ieden ſłyſząc, ulubił ią ſobie,
Kiedyż maſz táki poſag, będę mężem tobie.
A gdy raz wſzedł do domu, nálazł ſwoię żonę,
Oná ie ná kolánach potráwecżkę onę.
Pyta o ſtoł, á oná nie mowiąc z nim wiele,
Więc ten nie ſtoi zá to? ták łowią dubiele.



Co ich żaden rozłącżyć nie miał, iedno Bog.

DRugich dwoie ták s ſobą towárzyſtwo wzięli,
Chcąc w nim mieſzkáć poki ich ſam Bog nie rozdzieli.
Gdy mu ſie towárzyſzká w rychle uprzykrzyłá,
Wyſzedł z nią w pole kędy boża męká byłá.
Rzekł, towárzyſtwo dotąd s ſobą mechmy wzięli,
Poki nas z niego ſam Bog, iák wieſz, nie rozdzieli.
Otoż tu ſą dwie drodze, on też przy nich ſtoi,
Idźże ty tą ia ową, á ták nas rozdwoi.



O Sędzyem co wzyął woz y konie.

DWá ſie s ſobą u práwá o krzywdę, ſprzecżáli,
Y obádwá Sędziemu upominki dáli.
Jeden mu woz dárował, drugi parę koni,
Co Konie dał ten wygrał, á ow we złey toni.
Upomina Sędzyégo, coż ſie to wżdy sſtało?
Iże woz moy u ciebie pomogł bárzo máło?
Sędzya rzekł: prawdá brácie, gdy konie wprzężono,
Nátychmiaſt woz ná ſtronę kędyś záwieziono.