Strona:Rej Figliki 092.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Co we trzidzieśći lat po mácierzy nie dał piſkáć

POſeł przyiechał, do miáſtá iednego,
Piſzcżkowie by mu gráli, przyſzli wnet do niego.
Ten rzekł: nie do tegoć mi, ábyſcie wiedzieli,
Bo mi mátká umárłá, oni powiedzieli,
Kſiążęciu, on go potym wnet náwiedzáć poſłał,
Upomináiąc s ſmutku, áby ſie nie troſkał.
Ten rzekł: iużći mię dawno, teſknicá minęłá,
Bo iuż ná trzydzyeśći lat, iáko mi zginęłá.



Sługá co ſie po łáźni przeſypiał.

SŁugá ſłyſał iż páná, ták Doktor náuczał,
Aby záwżdy po łáźni, málucżko ſie przeſpał.
W niedzielę pan s koſciołá prziydzie áż ſpi ſługá,
Więc go kiyem mowiąc mu, wſzák doſyć noc długa.
Ten rzekł: pánie ſłyſzałem, iż Doktor po łáźni.
Kazał ſie wam przeſypiáć, ten ludźmi nie błaźni.
A iam ſie mył we śrzode, zápomnżałem tego,
Abych ſie był kes przeſpał, dla zdrowia lepſzego.



Woł co chłopá zyadł.

ZŁodziey z Wołem przybieżał, do puſtey ſtodoły,
Błazen ználazł drugiego, á on wiśi goły.
Nie mogł mu zyąć nogáwic, urznął y z nogámi,
Y przynioſł do ſtodoły, áli Woł z rogámi,
A on uciekł od Wołu, ten też portki ſpráwił,
Szedł precż iedno goleni, przed wołem zoſtáwoł.
Ráno ſie chłopi zbiegli, wołu osądzili,
Iż zyadł chłopá ſtodołę y z nim zápalili.