Strona:Rej Figliki 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Chłopá kſiądz o s. Troycy wierzyć ucżył.

CHłopu o ſwiętey Troycy trudny ſie węzeł zdał,
Kſiądz rzekł: áby po troſze y domá przykład brał,
Maſz ſyná ſam bądź oycem, żoná duchem ſwiętym,
Niechay będzye do cżaſu, w tym błędzye przeklętym.
Przyſzedł potym do kſiędzá, moy tátuſiu miły,
Syn y z oycem ná iedno, iużby ſie zgodzili.
Ale w duchá nie wierzę, bo ten iedno tyie,
Co ſyn z oycem zárobi, duch ſwięty przepiye.



Jutrznia ná rezurekcią.

KSiądz ná rezurekcią żaká nowotnego,
Ubrał miáſto Anyołá do grobu onego,
Co mu ſie miał ozywáć, á ſam Márią był,
Anyoł dunął do láſá, y z ornatem ſie ſkrył.
Więc Mária zágląda u dyabłáſz ſie podział,
Chłopi záſię mnimáli, áby bogu łáiał,
Boday cie wziął ſámego, wſzyſcy záwołáli,
Ták nabożnemi głoſy iutrznią odſpiewáli.



Żołnierz co miecża dobył w wielki piątek.

ZOłnierz ktory ná polu záwżdy w ſłużbie bywał,
Jáko żyw w wielki piątek, ná iutrzni nie bywał,
Jęli żacy kołátáć, ſwiece zágáśiwſzy,
A ten wnet do ſzárſzuná, ná ołtarz wſkocżywſzy.
Gdy potym rozſwiecono, nioſą bożą mękę,
Uźrzał áno przekłoto y nogę y rękę.
Rzekł: wnetem ia ták ruſzył, iż pewnie s tey trwogi,
Miał kto iſcie być zábit, nędznicżek ubogi.