Strona:Rej Figliki 080.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Dwá Biſkupi, chytry á głupi.

BYli w Polſzcże poſpołu rázem dwá Biſkupi,
Jeden chytry á drugi y z wiecżorá głupi.
Ten chytry wſzytko mowił, bá wieręć ia niewiem,
Głupi był beſpiecżnieyſzy, mowił wſzytko ia wiem.
Błazen widząc ie ſpołu, oni coś mowili,
Rzekł: dawno tácy łżowie, ná ſwiecie nie byli.
Ten powieda iż niewiem, á wie wſzytko zdraycá,
Ten wſzytko wiem, á ledwe wie chłop że ma iáycá.



Co mowił oknem, nie máſz mię domá.

JEden ſzedł do ſąſiádá, kuchárká widziáłá,
Iż páná domá nie máſz, pilnie nań wołáłá.
A to był pan, y on go trochę z okná záźrzał,
Potym też ten do niego tákież záſię iść chciał.
On mu rzekł pátrząc z okná, iż mie domá nie máſz,
Ten rzekł: á to cie widzę, ty mnie tym nie ſtráſz.
Powiedzyał: wſzák wieſz żem ia twey kuchárce wierzył,
A cżymże oná lepſza, byś też mnie nie wierzył.



Tłuſty niechciał s chudym wiſieć.

JEden chudy żártuiąc rzecże do tłuſtego,
Oto iedźwá do láſá, gdzie kupcá zacnego,
Rozbiywá, á tłuſtego ułápiwá wołu,
Ten rzecże: niechce mi ſie s tobą wiſieć ſpołu:
Jabych wiſiał iáko pan y z drugiemi pány,
A tybyś ſie kołyſząc, tłukł mię w rzyć nogámi.
Boś y tu nieſpokoyny, y tám gdybyś wiſiał,
Ledá wiátrek by ſnopkiem, tobąby kołyſał.