Strona:Rej Figliki 068.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pyes co pod pánem ſmrodził.

POd pánem obżárty Pies leżąc bárzo ſmrodził,
Pan rzekł: ty to, drugiemu co podle niego był.
Ten poiwedział, tedyć ia, ále nie pámiętam,
Potym wygę pod ſobą nogą námácał pan.
Rzekł: ále ſie ten przyznał, chociay niewinien był,
Ten rzekł: á ktoby pánu rádnemu nie wierzył.
On ieſzcże pirwey przyſiągł niżli w rádzie ſiedzyał,
Jam mnimał by on lepiey iuż y o tym wiedzyał.



Szwiec co grad cżynił s kámienia.

SZwiec Księdzu Mácyeiowi o żonę nie wierzył,
Wlazł ná gorę kámienia pełen wor námierzył.
Mátys idzye, páni go, gdzyeſcie byli, pyta,
Wſiałem tám ná ogrodzye kęs iárego żytá.
Páni ſukniey podnieſie, by ſie ták zrodziło,
Kſiądz rzekł: by k temu kłoſie iáko u mnie było.
A ſzwiec wor rozwiązawſzy, więc ná tákie żyto,
Táki właſnie ma być grad boday cie zábito.



Co grał o roſkazánie.

JEden ze wśi przyiechał, drugi zá nim chodził,
Aby go był obigrał, ná to proſtak godził.
Gdy go nie mogł wyciągnąć, á więc miły pánie,
Pomy iż ſie cżás kroći wżdy o roſkazánie.
Wygrał: y roſkazał mu, po biáły chleb poſłać,
A gárncá Muſzkátełły też gdzye dobrey doſtáć.
Niż ſie obyad zgotuie áby nas nie teſzno,
Będzyem ſobie macżáli, á będzye nam ſmieſzno.