Strona:Rej Figliki 066.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Co dzieſięć koni páſł.

JEden páſł dzieſięć Koni, y wſiadł ná iednego,
Gdy ie pędził do domu, zápomniał onego.
Nálicżył iedno dziewięć, y wnet ſie zátroſkał,
Bieżał ná zad do láſá, mowiąc iż tám zoſtał.
Y potkał ſie s ſąſiádem, pytał o gniádego,
Jeſliby gdzie nie widał tám Koniá łyſego.
Ten rzekł: á y toć łyſy, co to ſiedziſz ná nim,
Teraz ſie chłop obacżył, iechał ná zad zá nim.



Co Krolá o Herb prośił.

GDy Krol Herby rozdawał, ieden też oń prośił,
Swe zaſługi godnośći, ku gorze wynośił.
A był łotr ná wſzem śiłny, ſwiát go nie urodził,
Krol rzekł: nie wiem bych ia w to foremnie ugodził.
Bo Krol dáć páńſtwá może, lecż cnoty nie może,
A ták ſkąd inąd o nię, ſtáray ſie nieboże.
Bo Herb do złych zwycżáiow, ná gárncu pokrywká,
W ktorym miáſto Száłwiey, wre cżáſem Pokrzywká.



Kárdynał co z woyſkiem iechał.

KArdynáł z woyſkiem, á chłop ſie dziwował,
Mowiąc: gdy był ſwięty Piotr, ten ták nie woiował.
Lecż pátrzay iáko wielki dziw po ſobie ſpráwił,
Sam nie miał nic, á wiele potomkom zoſtáwił.
Powiedziano że to ieſt, Hetman y Kárdynał,
Chłop rzekł, bá by ſie wierę y nabárziey wſpinał,
Tedy ná Bożym ſądzie, zá iednego ſtánie,
Lecż wierę wam prziydzie w kur gdzieś pánie Hetmánie.