Strona:Rej Figliki 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Bábá co ćwiká przedawáłá.

BAbá byłá zuchwáłá, iednego ſpráwili,
Iż u niey ná Kokoſzy ćwiká ułápili.
Ten tám pobiegł poćichu, by ſie zbábą zbrácić,
Y prośił iey o ćwiká, chcąc go iey zápłáćić.
Bábá nań rzyć wypięłá, otoż tám maſz ćwiká.
Możeſz Kácżek nágonić, iedno miéy Koniká.
A ten poſzedł ſplunąwſzy, było go wſtyd tego,
Miáſto ćwiká Puchacżá uzrzał kudłátego.



Co Bogá s Kurá ucżynili.

O Kurze dwá gadáli, dwákroć ſie národził,
Oycá miał pod niebioſy, potym prorokiem był.
Y był męcżon ná drzewie dla cżłeká grzeſznego,
Drugi powſtał, zły to żárt, z Bogá Wſzechmocnego.
A ći mu powiedzieli, Kur ſie dwákroć rodzi,
Spiewa gdy dzyeń, po wirzbach ociec iego chodzi.
Bywa męcżon ná rożnie, ten rzekł: toć łotrowie,
Znáſzego Páná, Kurá, ucżynią w rozmowie.



Kiedy Woł nakrotſzy.

GDy bywa Woł nakrotſzy, pytáli iednego,
Ten rzekł: gdy w pługu ciągnie urodzoność iego.
A ći mu powiedzieli, ieſzcże krotſzy bywa,
Gdy ſie ſkrzywiąc we dwoie, rzyć ſobie uciera.
Ten rzekł: y ten nędznicżek záchowánia złego,
Iże was przyiacielá tu nie ma żadnego,
Zeby mu rzyć ulizał, áby ſie nie krzywił,
Y ſnádnieyby o cudzey ſtráwie ſie pożywił.