Strona:Rej Figliki 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rym, nágo mi namilſza.

PIſał ieden ná ſcienie, nágo mi namilſza,
Drugi potym wzyął kretkę, będzye s tego inſza.
Nápiſał, Jáłowicá koſzule nie miewa,
Podobno ná pokoiu tá u páná bywa.
Ten przyſzedſzy nápisał, Wołowi ſie godzi,
Co wſpominał Jáłochnę, bo to ſpołu chodzi.
Jákie benedicite, też oremus tháki,
Kto tym rymom przygáni, cáłuy bábę w kłáki.



Co pániey pytał iáko ſie ma.

PAniey iedney zuchwáłey też ſie mędrek pytał,
Jáko ſie ma ná zdrowiu, bo ią bládo záſtał.
Tá rzekłá, chwáłá Bogu, iuż mi ſie ulżyło,
Bo mi wierę cáłą noc, cięſzko w pierſiach było.
Miáłám dzis wodny ſtolec, á iſcie obfity,
Byłby wam był ná głowę, káłkus známienity.
Y w Brodzyeby od niego, gnidy poginęły,
Bo ty źrzodłá áż s cieplic, práwie wypłynęły.



Jeden ſie ſmiał z drugiego.

Z Jednego kuglowáli, drugi ſie ſiedząc ſmiał,
A więtſzą ſpráwiedliwość, ſnadź niż ten ná to miał.
Ten rzecże, dzyękuy Bogu, iże mnię tu widzą,
Aleć pod tą pokrywką, więcey s ciebie ſzydzą.
Bo być mnie tu nie było, tobącby oráli,
A ledwe iáko kárwu, w pług nie záprzągáli.
Niezleć z drugich kuglowáć, ále pánie dutku,
Chceſzli ſie s Soyki náſmiać, nie mieyże ſam cżubku.