Strona:Postrzyżyny u Słowian i Germanów 075.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
[396]67
POSTRZYŻYNY U SŁOWIAN I GERMANÓW.

§ 5. Podobieństwa między postrzyżynami Słowian, Germanów i Indusów są tak wielkie i tak się same narzucają, że, sądzę, zbytecznem jest wszelkie dalsze udawadnianie wspólnego ich początku; przyjąłem to już za udowodnione w tem, co powiedziałem poprzednio. Przedstawiają się nam nadto postrzyżyny indyjskie do tego stopnia typowo, że właściwie możnaby od nich zacząć i odwrócić niejako tok całego dowodzenia, postępując od zjawiska więcej zasadniczego, prostszego, do form pochodnych a przynajmniej szczątkowych. Tego jednak nie uczyniłem ze względów, że się postrzyżyny same tak przedstawiają historycznie. Ze szczątków próbowałem odtworzyć całość i musiałem się oprzeć aż o dalekie Indye. Teraz, kiedyśmy aż tam doszli, można sprawdzić nie bez zdziwienia, że znalazła się ich forma tak zupełna i że się z niej tyle zostało. Podobieństwa te bowiem sięgają aż do analogii w samym rytuale postrzyżynowym jako jakieś dalekie wspomnienia początkowej jedności. Dowodzi to, że dłuższy czas rozwijały się one, razem, należą więc do zwyczajów wspólnie przez cały szczep wyrobionych jeszcze w epoce przedhistorycznej.

Wyrzucanie włosów na gnojowisko, n.p. praktykowane u Czarnogórców przypomina bardzo wrzucanie ich przez matkę do naczynia z nawozem byka u Indusów. Okadzanie zaś dziecka nawozem krowim, pomięszanym z obciętemi włosami matki i ojca, używane jako lekarstwo u Słowian południowych przeciwko czarom, jeszcze silniej tę analogią[1] potwierdza. Tak samo — także u Słowian bałkańskich — zacinanie włosów przy postrzyżynach na skroniach, czole i z tyłu głowy, jest podobne do pierwotnego rytuału aryjskiego, a wreszcie bez zbytniego naciągania, można tu jeszcze dodać i owe kłosy, o których wspomina mistrz Wincenty. I tutaj istnieje analogia między tym zwyczajem polskim a ową trawą Kuça wkładaną we włosy dziecka u ludności aryjskiej w Indyach. Nie na tem jednak koniec: bóg Brihaspati, wzywany przy postrzyżynach Indusów, jest bogiem mowy. Trudno nie przypomnieć sobie i nie porównać polskiego i czeskiego zabobonu ludowego, który tu przypominam: nie obcina się dziecku włosów dopóki się nie nauczy mówić, inaczej miałoby ciężką wymowę, albo nie strzyże się go do lat siedmiu, boby mogło rozum stracić. Wszystko to dowodzi niezmiernej trwałości zwyczaju i przywiązania się zabonnego do tak drobnych form i czynności, powiedziałbym nawet pewnego zabobonnego strachu, który się łączy zawsze w umysłach pierwotnych przy spełnianiu czynności, których przyczyna jest niewiadomą.

  1. Krauss l. c. str. 546.