Siemiradzki nie jest ani litwinem, ani koronjarzem... Jest on rzymianinem; bo do dzieł swych bierze zawsze siużety rzymskie...
Siużety rzymskie! Dobry to rzymski siużet, który najpiękniejszą i najdroższą pracę swą ofiarował w darze Sukiennicom krakowskim, który głośno i śmiało mówi wszędzie i wszystkim: kim jest i jaka matka go rodziła... E! daj Boże, aby panowie koronjarze jak najwięcéj takich rzymskich siużetów mieli... żeby wszyscy w takie siużety przemienili się... Wtedy to dopiero przyznalibyśmy im wyższość nad nami.
Bagatelka! chce, abyśmy przemienili się w 5,000,000 Siemiradzkich... żąda cudu, aby szacunek nam swój ofiarować... ale mniejsza oto, myśmy i bez cudu żadnego koroną kraju...
To prawda... a my już chyba tem tylko, co pod koroną!
Więc... niby... głową?
Musi być...
Zdzisiu! proszę cię: skończ tę sprzeczkę! Zdzisiu mój drogi, ustąp...
Dla ciebie to zrobię! co tam zresztą. Witold poczciwy, a tylko uparty i zarozumiały, zwyczajnie jak litwin!
Otóż i znowu, otóż i znowu wymyśla nam od upartych i zarozumiałych! Powiedź, Jadziu, powiedź że mu ty, duszeczko, czy ci źle jest na Litwie między litwinami? czy żałujesz, żeś za litwina poszła? czy ja jestem tyran, okrutnik, barbarzyńca...
Ależ nie, nie, Witoldzie. Nietylko bratu memu, ale i całemu światu, w każdej chwili, powiedzieć jestem gotową, żem ani przez jedną chwilę nie po-