Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 109.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chcąc ją w twarz uderzyć. Niedopuściło niebo tak szkaradnego czynu, bo zaraz obróciła się w kamień z podniesioném ramieniem. Obok tego głazu pokazują stojący na ziemi mniejszy głaz, mający podobieństwo do bliźniaków, w których zwykle wieśniacy strawę noszą pracującym w polu.


84. Dusza towarzysza chorągwi Radziwiłłowskiéj.

Albrecht Radziwiłł mąż wielce pobożny wysłał był swoję chorągiew do obozu przeciw nieprzyjaciołom ojczyzny; ta mężnie się ucierając w pień była wycięta. Nie wiedział jeszcze o tém książę Albrecht, aż gdy się modli niedaleko kominka, stawa przy nim jeden z pobitych towarzyszy, a nieśmiejąc mu przeszkadzać do modlitwy, drewka tylko na ogień przykładał. Obejrzy się książę i poznawszy go, pyta, coby tu robił? Odpowiedział on: żeśmy wszyscy na placu legli, to nasze szczęście, że wszyscy do nieba należymy; atoli jeszcze sprawiedliwości boskiéj wypłacić się musimy; ty, byleś chciał, możesz nam dać pomoc: będziesz zaś miał ten znak pewny, że potrzebujemy jeszcze twego ratunku, gdy zapuściwszy sieć w staw pobliższy pałacowi, tak lgnąć będzie, że aż z trudnością wyciągną; — i zniknął. Wylał się zatém na dobre uczynki Albrecht za ich dusze, osobliwie na msze i jałmużny, i gdy w staw zapuścić kazał niewód, a więznął; znowu i po drugi raz czynił za nich dobrze; dopiero za trzecią razą, gdy sieć wolno przeszła, zrozumiał, że i oni przeszli na wolność synów boskich.