Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 072.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

We dwa lata po bitwie pod Tannenbergiem i Grunwaldem kowal z Kiszporgu wrócił z pielgrzymki do Rzymu; ten chcąc czegoś o duchach zamkowych dowiedzieć się poszedł raz w południe do zamku i tam zastał brata komtura stojącego na moście, który także na téj bitwie zginął. Kowal, któremu ten Krzyżak niegdyś synka do chrztu trzymał, poznał go od razu, a rozumiejąc, że mówi do żyjącego człowieka, rzekł mu: O panie kumie, cieszy mię, że was w dobrém i czérstwém zdrowiu oglądam; co téż tam się dzieje w tym zamku, o którym takie dziwy opowiadają? — Na co mu duch odrzekł: Chodź zemną, to zobaczysz, jakie to gospodarstwo prowadzimy. Poszedł więc za nim kowal krętemi wschodami. Przyszedłszy do pierwszéj komnaty znaleźli wiele bardzo ludu grającego w kostki i karty, jedni śmiali się, niektórzy klęli. W drugiéj komnacie wszyscy jedli i pili. Ztamtąd przyszli na wielką salę, gdzie znaleźli mężczyzn wiele, niewiast, panienek i chłopców; tam tylko na gitarze grano i śpiewano; nic, tylko taniec i rozpusta. Poszli potém do kościoła, tam stał ksiądz, jakby miał mszą odprawiać, a kanonicy siedzieli w stalach i spali. Potém wyszli z zamku; w tém usłyszano ztamtąd żałosny płacz i wycie, że kowal trochę zaczął się strachać i myślał sobie, że już i w piekle gorzéj być niemoże. Idź i powiedz nowemu wielk. mistrzowi, coś tu widział i słyszał; tak bowiem żyliśmy, jakeś to tam widział; a z tego poszła nędza i płacz, któryś słyszał. To rzekłszy, zniknął.
Przestraszył się bardzo kowal, jednakże chciał dany sobie rozkaz wypełnić; poszedł do w. mistrza i opowiedział wszystko, jak się stało. Ale ten rozgniewał się strasznie, mówiąc, iż tę bajkę zmyślono, aby zakon krzyżacki osławić; kazał więc kowala w worek zaszyć i utopić.