Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 029.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siem końskiém. — Woźnica mój, poczciwy kmiotek okoliczny — przemywszy sobie oczy cudowną wodą z studzienki, wyrwał z grzyw lichych swych szkapin po garści włosienia i pokropione tąż wodą zaczepił o drzazgę na ścianie; a kiedym go, nieświadomy naówczas jeszcze podania, zapytał o przyczynę téj dziwnéj operacyi, odpowiedział mi z powagą polskiemu chłopkowi właściwą, że woda ta za lepszych, prawowitszych czasów daleko większą miała siłę cudowną, bo nietylko ślepotę, ale wszystkie inne kalectwa leczyła, — a ludziom w łasce Bożéj bedącym nawet członki odcięte za jéj pomazaniem odrastały. Cudowność zaś ta, bardzo dawnych sięga czasów i z dziwnie staremi zdarzeniami jest połączona. Działo się to za rządów wielkiego króla naszego Chrobrego, który przy wolnym czasie na łowy zjeżdżał w te strony; — bo były téż to, mówił daléj mój opowiadacz, były to strony dzikie i leśne — w około bagna i puszcze. — Ztąd jeno mila do Ślesina, a tam dziś jeszcze knieje sławne z rozbojów; nasi starzy powtarzali, a i my złym parobczakom mawiamy: będziesz zbijał na borach ślesińskich. Dawniéj oczywiście jeszcze gorzéj było; nie tyle prawda złych ludzi, ale dzikiego i drapieżnego zwierza więcéj się chowało po większych puszczach. Mój ojciec, co żyli lat dziewięćdziesiąt i sześć na świecie, powiadali mi, że raz za młodych lat, kiedy powrócili z jarmarku i jednego konia wyprzężonego wprowadzili do stajni, to drugiego przez ten czas wilki zjadły przy dyszlu. Takie to tu przed stu laty były puszcze, a jakież być musiały w on czas, kiedy do nich Chrobry na łowy zjeżdżał. — Mięszkał on wtedy tam, gdzie dziś Gosławice, na zamku, który dopiero za pamięci dziadka mego się spalił; — a wielką stadninę swych koni miewał na błoniach przy rzece, w téj okolicy, gdzie potém miasto założył, które nazwał Koninem,