Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 081.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A jak grzmot działa gradem śmierci rzuca,
Tak czerń rozjadła rzuciła się tłumem,
Z piskiem wściekłości, z głowni skrzących szumem,
Na drzwi, na dachy, na ściany, na kraty.
A stare echo zawyło z przestrachu,
Kiedy po całym rozleli się gmachu,
Drzwiami, oknami, wyłomami dachu.
« A teraz, dzieci, na rządcy pokoje!
« On, widzę, zamknął przed nami drzwi swoje!»
Ale jak siłą poparli drzwi całą,
Runęły, z dźwiękiem przykrego gwizdnienia, —
Jakby je żywcem wyrwano z korzenia.
Czemuż ten kozak co wprzód skoczył śmiało,
Jak śmiało skoczył, tak się cofnął z trwogą?
Cóż-to ma znaczyć ta w ciele diablica?
Ona niesłyszy, niewidzi nikogo:
Takie spokojne jej oko i lica.
Przed nią trup leży w rozrzuconem łożu;
W ręku nóż trzyma, krew pieni po nożu;
A na niej całej skrwawiona koszula:
Ona ją bierze, macza w trupa ranę,