Strona:PL Wszystkie dzieła polskie Jana Kochanowskiego (wyd.Altenberg) t.1 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



MARSZAŁEK.





Odpuść prze bóg marszałku! a swego urzędu
Nierozciągaj nademną dla mojego błędu.
Nie śmiechem ci to czynię, że się nieukażę
Tak długo, bo ja sobie wielce ciebie ważę.
Ale mniemasz podobno, żeby tylko rymy
Poetowie tworzyli; nie wierz temu, i my
Króla musim obierać, i my rozkazować,
I my na okazyą musim się gotować.
Musim? czy radzi czynim? tuszę, rychlej temu
Uwierzysz, że to człowiek przyrodzeniu swemu
Nie czyni kwoli, ale powodzią porwany
Płynie tam, gdzie go niosą pieniste bałwany.
Co drugiego? dom trzyma i chwile dzisiejsze,
Zwłaszcza, że nie żołędziem, jako to dawniejsze
Lata niosły, ale dziś chlebem żywi ludzie,
Który porządnie komu przychodzi, nie w trudzie.
A mnie więc, który k stołu nie umiem błaznować,
Ani wydąwszy coraz gęby nastawować,
Potrzeba kłosy zbierać, niechcęli nauki
Uczyć się sobie trudnej dla obrocznej sztuki.
A tem podobno więcej, że się tego biorę
Patrzyć, zkądbym mieć mógł w swej chudobie podporę;