„Jeżeli masz pod ręką tego swojego głuptaska Leopolda, zabierz go ze sobą, facet to taki pocieszny, że się rozerwiemy na prawdę.
Przybywaj czekam cię.
jak w „Białej damie” śpiewają.
„Twoja kochająca cię przyjaciołka,
— Doprawdy, podoba mi się bardzo ten projekt!.. — zawołała głośno
Lucyna, wyskakując z łóżka. — Nie wiedziałam, jak zabić dzień dzisiejszy!... Chociaż wieś w zimie, to przyjemność dziwna trochę, aleć zawsze rozerwę się trochę.
Zadzwoniła na służącę i oświadczyła jej:
— Wsiadajno w fiakr Margerito i jedź zaraz do pana Leopolda... Dostań się doń, chociażby ci bronił służący... obudź jeżeli śpi i uprzedź, że za godzinę wstąpię po niego... Zabieram go ze sobą na wieś... Niech będzie koniecznie gotów...
— Dalej, prędko!... Umykaj! co ci siły starczy!..,
Lucyna zwinęła na głowie prześliczne swoje czarne włosy i ubrała się sama w toaletę bardzo skromną, w której jej jednak bardzo było do twarzy.