Z listu pani Aleksandryny Thouret, Lucyna dowiedziała się o przyjęciu Klary Gervais do magazynu.
Uważała za konieczne powiadomić o tem Placyda Joubert, ale jak się wziąść do tego.
O pisaniu, nie było co myśleć.
Nic bardziej nie kompromituje nad listy.
Iść samej na ulicę Geoffroy-Marie, było daleko lepiej.
Placyd zajmował się interesami, mogła więc śmiało udać się doń pod pozorem jakiego interesu, albo porady.
To też nazajutrz, w toalecie ciemnej bardzo eleganckiej, przysłoniwszy twarz gęstym koronkowym woalem, udała się do ojca Leopolda.
W chwili gdy weszła do gabinetu prawnika i gdy tenże miał jej zadać pytanie, w jakim interesie przybywa, Lucyna Bernier odsłoniła woalkę.
— A, to pani! — wykrzyknął ździwiony Joubert. — Pani u mnie! Cóż się to stało takiego?
— Nic zgoła nadzwyczajnego, ale