Strona:PL Wielki los by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No41 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdy Placyd dostał się nareszcie do swojej łódki.
— Trochę jeszcze za wcześnie! — mruknął, chroniąc się pod wierzbą. — Co mnie obchodzi nadciągająca burza? — Nie przeszkodzi mi ona wcale, prędzej mi owszem dopomoże...
I zaczął czekać cierpliwie, przysłuchując się grzmotom coraz bliższym.
Na zegarze kościoła w Créteuil, uderzyła godzina druga.
Odwiązał czółno, podpłynął do brzegu wysp Świętej-Katarzyny, wysiadł, poszedł krętą drogą, dostał się do małego lasku, minął go i znalazł się przy łasze Marny.
Stanął na granicy swojej posiadłości i przedzierając się przez krzaki, wtargnął do ogrodu.
Topole i wierzby pochylały się i łamały do koła niego.
Zbliżał się do willi, w oknach której było zupełnie ciemno, podszedł do drzwi od korytarza wychodzących na ogród, wyjął z kieszeni klucz i włożywszy w zamek, dobrze nasmarowany oliwą, zakręcił bez najmniejszego hałasu.
Otworzył
Wyjął klucz, wszedł i korytarzem dostał się do pokoju niewidomej.