ła sobie pytanie, w jaki sposób potrafi zarabiać na życie...
Nazajutrz rano Couvreur powrócił do sądu i zdobył adres adwokata.
Ale niestety widocznie prześladowało go jakieś nieszczęście!...
Młody adwokat wyjechał wczoraj do Bordeaux, wezwany przez depeszę do chorej matki. Trzeba było czekać i to Bóg wie jak długo.
Z rozpaczą w duszy, Adryan udał się do swej pracowni.
∗
∗ ∗ |
Kiedy Klara wyszła z więzienia Saint-Lazare, z kluczem od mieszkania w kieszeni i zawiniątkiem z trochą bielizny w ręku, zamiast się radować i odetchnąć całą piersią wolnem powietrzem, westchnęła zniechęcona i wolno, krokiem niepewnym, weszła na bulwar Magenta, rada twarz całą zasłonić, bo jej się zdawało, że wszystkie spojrzenia na nią zwrócone.
— Jestem wolna — mówiła sobie — ale wychodzę z więzienia... — Jestem, uniewinnioną, ale pomimo to, nie będą wierzyć, żem nie złodziejka!... — Odepchną mnie ze wzgardą... — A ja nie mam żadnych a żadnych środków do życia!... — Gorączka, jaka mnie tra-