myślności... Nie ma dość hojnej zapłaty, za czyn tak piękny jaki pani możesz spełnić, zapewniając przyszłość pannie Gervais...
— Kochana mała — szeptała stróżka, żeby ją też los taki spotkał.
— Jej los to ja!... Nie obawiaj się pani!... nie ukrywaj nic!... powiedz czy Klara ciągle jeszcze bawi na wsi?...
Odźwierna zawahała się na chwilę.
— Cóż ja tu ryzykuje? — pomyśliła potem sobie... Ma minę uczciwego chłopca ten kawaler i zdaje się, że mówi prawdę... Nie plecie żadnych facecyj, ale mówi wprost o małżeństwie...
— Dla czegobym w interesie nawet Klary, nie miała zrobić tego o co mnie prosi...
— Czekam na odpowiedź, odezwał się nieznajomy!...
— A no moja odpowiedź jest taka.
Ponieważ kochasz pan na prawdę moję pieszczoszkę, więc się żeń jak najprędzej... Wielki czas... Nędza i praca mogą ją zabić bardzo łatwo i bardzo prędko!... Tak... tak... przy jej osłabieniu nie długo na to potrzeba czekać...