Strona:PL Waleria Marrené-Walka 229.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiony. Hrabia Leon postępował jednak w ten sposób, jak gdyby żadne więzy i zobowiązania nie stały pomiędzy nim a nową miłością; odgrywał zupełnie rolę konkurenta gotowego na skinienie dumnej dziewczyny, która umiała ludzi obracać w niewolników, a hołdy przyjmowała obojętnie jako rzecz przynależną jej z prawa.
Pan Heliodor pragnął urzędowych oświadczyn, pragnął czemprędzej pobłogosławić związek młodej pary; ale nie takie było zdanie Oktawii. W głębi jej serca coś oburzało się na to małżeństwo, tłumiona namiętność podnosiła się w jej piersi. I był dziwny kontrast pomiędzy dwoma prądami rwącemi jej życie: jeden unosił ją ubitym szlakiem, zapewniając to wszystko co świat dać i ubóstwić może, drugi ukazywał jej tajemne bole i tajemne rozkosze tak ponętne, że nie miała siły się ich wyrzec, trzeba było zdobyć ją wprzódy i wówczas dopiero mogła być pora pomyśleć, którą wybrać należało. Może właśnie ta trudność kusiła Oktawię coraz bardziej, coraz niepohamowaniej. Spokojna, dumna jak zwykle przesuwała się wśród domu rodziców, wydając rozkazy; ale czoło jej było blade, a zamyślone oczy często spoczywały na jakim przedmiocie, nie widząc go nawet. Życie jej na pozór kwitnące miało kolce ukryte: ten jeden człowiek, który coś znaczył w jej myśli, ten najpiękniejszy, hardy i szlachetny nie zauważył nawet jak był jej drogi; przeszedł koło niej po dwakroć i minął obojętnie, nie zatrzymany ani szyderczem ani palącem spojrzeniem, obojętny jak głaz na pociski jej oczu. To była myśl trująca Oktawii; ona to odbierała jej sen i spokój ducha, mrocząc chmurą jej wspaniałe czoło.
Próbowała i odrzucała z kolei tysiąc pomysłów, aż wreszcie najśmielsze zaczęły jej wydawać się możliwemi: czyż ona mogła nie ufać sobie?
Placyd jeden odgadł tajemnicę jej miłości, ale milczał wyczekiwał, gotów pochwycić każdy odcień jej uczuć;