Strona:PL Waleria Marrené-Walka 227.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapomni posądzeń swoich, pani zapomnisz złego, które wyrządziłem ci bezwiednie, pomyślisz o mnie bez żalu i gniewu, ty wiesz, że chęci moje były czyste.
Mówił to z powstrzymaną boleścią, ale wzrok i twarz blada świadczyły o niej. Marya słuchała go zdumiona. Ten człowiek w prostocie poświęcenia swego wydawał jej się wielkim, ta miłość niewyznana, tłumiona zmuszona do wiecznego milczenia, budziła w niej współczucie i coś więcej jeszcze: zaglądała w siebie i znajdowała, że ona także bez niego nie pojmowała przyszłości. Ale on nie zrozumiał przyczyny tego milczenia; sądził tylko, że walczyła z niechęcią ku niemu.
— Pani przebaczysz mi, nie prawdaż? mówił z drżeniem w głosie.
— Panie Fulgenty, zawołała wreszcie: pan nie możesz mnie opuścić, ja tego nie chcę, ja na to nie pozwolę.
— Jakto pani? przerwał nie pojmując jej dokładnie ale widząc, że wzruszenie jej nie było gniewem wcale, i w jego drżącej piersi powstawały tłumnie uczucia jakiejś niepojętej rozkoszy, przecież to nie była jeszcze nadzieja.
Panie Fulgenty, mówiła ośmielona kobieta, nabierając odwagi w uczuciu swojem: i cóż mi znaczy świat i sądy jego? co potwarze ludzkie? byłam dziecinną zważając na nie. Czyż ja mam się wstydzić tego, że pan jesteś najzacniejszym, żeś się poświęcił dla mnie, dzieci moich a ja to ocenić potrafiłam?
Mówiła to oblana rumieńcem; drżąca cała, promienna.
— Pani! przerwał Fulgenty w pół nieprzytomny: ja nie poświęciłem się dla was. Od czasu jak cię poznałem, nowe życie wstąpiło we mnie, ty i twoje dzieci stałyście się myślą moją, troską, miłością całą. Tak, pani, nie powinnaś karać mnie za to, jeśli ośmieliłem się kochać ciebie; ja nic nie pragnąłem, nic nie żądałem w zamiast, tylko widzieć cię i widzieć szczęśliwą.
Cała tajemnica jego uleciała w tych słowach; ten czło-