Strona:PL Waleria Marrené-Walka 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie śmiałbym stanąć tutaj, mówił jako pretendent do kupna Rawina: gdybym nie wiedział z góry, że pani obecnie nie potrzebujesz kapitału, tylko zapewnienia się co do procentu, i że rozłożenie wypłaty na raty nie może pani stanowić różnicy.
Placyd mówił to z taką pewnością, tak doskonale zdawał się uwiadomiony o zamiarach i myślach pani Rawskiej, że ona nie mogła mu zaprzeczyć, zresztą nie miała potrzeby tego czynić. Ziemba od razu zyskał jej zaufanie, nie chcąc służyć dalej za płaszcz dla czynów Salickiego. Ona nienawidziła człowieka, dla którego córki hrabia Leon przeniewierzył się Kazi; nie cierpiała tych wszystkich, co mieli z nim cośkolwiek wspólnego. Placyd nie mógł znaleźć innej lepszej rekomendacyi nad potępienie Heliodora.
Poczęto umawiać się o warunki i cenę, ale i tutaj rzecz zdawała się łatwą. Placyd znał Rawin lepiej nieledwie od samej właścicielki, okazywał się tak zgodny, tak przystający na każdy warunek, że przy pierwszem widzeniu się wszystko nieledwie ułożone zostało, rzecz zahaczyła się o fakt najważniejszy o kapitał wypłacalny przy sprzedaży. Pani Rawska żądała najmniej stu tysięcy, Placyd nie oznaczył żadnej cyfry, protestował tylko wszelkiemi siłami przeciw temu żądaniu, przedstawiając wymownie trudność przechowania kapitału, małe korzyści jakie przynosi, dowodząc, że praca i uczciwość nowonabywcy są najlepszą gwarancyą dalszych wypłat. Placyd uczynił tak wielkie postępy w nowej roli, iż zachęcony powodzeniem, nie wahał się tych słów wymówić, nie wahał się w interesowej kwestyi stawiać podobnych argumentów. Naturalnie nie miał on w ręku i czwartej części żądanej summy; pomimo to śmiało wchodził w kupno, rachując wiele na swoją zręczność, a więcej jeszcze na okoliczności, które zmuszały moralnym naciskiem panią Rawską do sprzedaży majątku, i tym sposobem oddawały mu ją w ręce. Najpierwszy przystąpił do interesu, czuł, że zdobył sobie zaufanie łatwowier-