Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 092.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieładnie, bo przecież daleko lepiej napisać potrafi...
— A widząc, że słowa jego zasmuciły Bronkę, dodał z dobrocią.
— Powiedz, moje dziecko, może ci coś dolegało, może cię głowa bolała? Prawda.
Bronka przez chwilę nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, aż wreszcie bąknęła ledwie słyszalnym głosem.
— Nie.
Bronka była faworytką nauczyciela.
— Może byłaś zajęta czem innem, pytał dalej.
Bronka powstała.
— To moja wina, wyrzekła głosem, który drżał lekko. Zbrakło mi czasu, bo... bo pan odgadł, z początku zajęłam się czem innem.
Rzuciła mu tak błagalne spojrzenie, że więcej nie badał.
— Spodziewam się, wyrzekł tylko, że poprawisz się innym razem.
— Będę się starać, zawołała z zapałem.
Po lekcjach dnia tego pensjonarki uspokoić się nie mogły. Wszystkie winszowały Jance Grzelskiej, ale ona bardzo niechętnie przyjmowała powinszowania, rumieniła się, odpowiadała półsłówkami, a wreszcie powiedziała niecierpliwie:
— Dajcie mi pokój. Jest też o czem mówić. Ot trafiło się raz ślepej kurze ziarnko.