można. Tak właśnie panna Grzelska zakończyła swoje wypracowanie.
Uśmiechnął się znów do niej przyjaźnie, ale ona tego nie widziała. Głowę miała spuszczoną tak, iż widać było tylko uszy i kark czerwone, jakby krew trysnąć z nich miała. Zdziwiło to pana Horyńskiego. Janina znana była ze swej nieśmiałości, przecież nie była nią do tego stopnia, by pochwała oblewała ją ogniem, budziła strach, przygnębiała. Dziewczyna wyglądała w tej chwili, jakby nikomu w oczy spojrzeć nie śmiała jakby czuła się strasznie nieszczęśliwa. Zauważyły to nietylko koleżanki ale i panna Helena, która doskonale znała wszystkie uczennice piątej klasy, bo miała je od lat kilku pod swoją opieką.
Pan Horyński mówił dalej o innych wypracowaniach, z kolei wymienił Lutkę Solską, Hanię Czerską, zawsze wesołą Julcię Lewiczównę, które po Jance najlepiej napisały; robił różne uwagi, jedne ustępy chwalił, z innych mniej był zadowolony. Każdej z uczennic powiedział choć słów kilka, wreszcie zwrócił się do Bronki Szarskiej, która zawsze przodowała klasie.
— Pannie Szarskiej widocznie się pisać nie chciało. Wypracowanie jest wprawdzie porządne, bez błędu, ale banalne, ot tak aby zbyć. Jak na jedną z pierwszych uczennic to
Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 091.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.