Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

list do ojca i zaniosła go przełożonej, która według zwyczaju, wcale nie zaglądając, zakleiła go i przyłożyła markę.
Dziewczynka stała chwilę przy biurku przełożonej.
— Proszę pani — wyrzekła wreszcie trochę zaczerwieniona — ja wcale nie piszę, żeby mnie ojciec zabrał.
— Moje dziecko — odparła z uśmiechem przełożona — do rodziców możesz, nawet powinnaś pisać szczerze wszystko, co myślisz i czujesz. Ja w to nie wchodzę.
— Bo, proszę pani — mówiła dalej Mania coraz bardziej zaczerwieniona — ja byłam wtenczas bardzo niemądra.
— Oh! wiedziałam o tem dobrze.
— Otóż jestem rada, że ojciec mnie tu odwiózł, bo... bo... ja mam nadzieję, że się poprawię i już nigdy taką nie będę...
Mania, przy wszystkich kaprysach rozpieszczonej jedynaczki, miała szczerą naturę i powiedziała te proste słowa z prawdziwem postanowieniem. To też przełożona uściskała ją z całego serca i już nie dawała żadnych nauk. Powiedziała tylko, że kto uznaje swój błąd i pragnie się poprawić, ten się poprawić może, tylko trzeba się o to starać.
I tak się stało. Nieraz jeszcze odzywały