Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po obiedzie był czas przygotowania się na dzień jutrzejszy i lekcji prywatnych. Dobrą Zosię Lubańską, która wzięła nowo przybyłą w szczególną opiekę, zawołano, gdyż przyszedł jej nauczyciel muzyki.
Panna Helena usiadła przy stole, a uczennice drugiej klasy umieściły się przy niej i odrabiały zadania; widząc, że Mania się nie zbliża, nauczycielka zawołała, ażeby przygotowywała się także, ale Mania nic nie wiedziała o lekcjach, a zganiona przez nią, zaczęła płakać. Panna Helena zajęła się więc innemi pensjonarkami, bo doświadczenie nauczyło ją, że na kaprysy najlepiej nie uważać.
Mania, ogromnie tem dotknięta, wróciła do swego kąta, rozmyślając co robić, ażeby przerwać spokój panny Heleny. Przychodziły jej do myśli różne niemądre rzeczy, których jednak wykonać nie mogła, więc tylko płakała coraz głośniej. Panna Helena jakiś czas nie zważała na to, w końcu jednak, gdy płacz ten przeszkadzał innym, wzięła ją za rękę i wyprowadziła bez ceremonii do drugiego pokoju, jak niegrzeczne maleństwo, nie pytając nawet co jej jest. Więc też zaczęła nie płakać już, ale wrzeszczeć, rzuciła się na ziemię jak długa i wołała:
— Do domu, ja chcę do domu, ja tu nie zostanę, ja tu nie będę, nie! nie! nie!
Na nieszczęście pokój, w którym Mania