Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 060.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a ciocia Jadwiga wzięła na siebie muzykę. Biedne ciocie! Wszystko czego one ją nauczyły, zawdzięczała ich anielskiej cierpliwości, bo choć była bardzo zdolną i miała wyborną pamięć, jednak, jak wszystkie rozpieszczone dzieci, była nieuważną, leniwą, nie miała pojęcia, że przezwyciężyć się można. Jak jej się czego nie chciało, to już nie było na to rady, a przytem chociaż swoje ciocie kochała, bawiło ją robienie im na złość, a niestety, im była starszą, tem się to częściej zdarzało.
Kiedy czasem dostrzegła, że przebrała miarkę, i że ciocia Jadwiga już-już rozgniewać się miała i chciała wstać od fortepianu, zarzucała jej ręce na szyję i umiała zawsze pieszczotami rozbroić. Kiedy przy lekcji nie uważała, ciocia Emilka powtarzała jedno dwa, trzy, cztery razy. A tutaj co?... Posadzili ją na ławce pomiędzy koleżankami i nikt się nią nie zajmował. Przy arytmetyce panna Marja ją wyrwała, a ona myślała właśnie, co tam robią teraz w domu. Zkądże mogła, wiedzieć, co wykładała panna Marja? Powiedziała też wręcz, że nie uważała, a panna Marja zamiast powtórzyć lekcję, rzekła surowo: „To bardzo źle, trzeba uważać.” I jeszcze cała klasa wybuchnęła śmiechem. To też nie cierpiała panny Marji, a potrosze i całej klasy.
Mania nie mogła znosić, by się kto z niej