Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 057.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czemu?... Patrz, jak słońce ładnie świeci.
— Bo nie chcę — mruknęła Mania.
Dobra Zosia próbowała jeszcze przekonać nową koleżankę, ale widząc, że to daremnie, wybiegła, bo panna Marja wołała, i panienki szły każda do swojej szafki, ażeby dostać kapelusz, rękawiczki, okrywkę.
Mania została sama jedna. Po chwili weszła panna Helena, pod której opieką druga klasa zostawała.
— Ubieraj się prędko, idziecie na spacer — wyrzekła tak stanowczo, że Mania odpowiedzieć nie śmiała.
Widząc jednak, że dziewczynka nie rusza się z miejsca, panna Helena wzięła ją za rękę, poszła z nią do jej szafy i dopilnowała, ażeby się ubrała, nic nie uważając na jej skrzywioną minkę.
Mania nie była przyzwyczajoną do tego, by kto z nią postępował tak bez ceremonji i ani się spostrzegła, jak szła w szeregu z innemi pensjonarkami w parze z Zosią Lubańską, pod wodzą panny Marji.
— A widzisz — mówiła do niej Zosia — po co to było się upierać? Panna Helena bardzo dobra, ale żartów z nią niema: gdy co rozkaże, zrobić trzeba.
Wzrok Mani mówił wyraźnie, że słuchać niema żadnej ochoty. W jej serduszku wrzał