Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kie prawie nauczycielki miały przyjaciół lub krewnych, z którymi ten dzień spędzały.
Po wieczerzy, panna Bronisława zaprowadziła mnie i Kocię do drugiego pokoju, gdzie stała oświetlona choinka, a pod nią było mnóstwo podarunków, które mi mama i tata przysłali, czy też kupić kazali: była wielka piłka, wolant, śliczna lalka, i pudełko z farbami, i książki, i nowa sukienka, i kołnierz z zarękawkiem futrzanym taki, jaki mi się u jednej koleżanki podobał, i pełno ślicznych rzeczy, była i szkatułka z przyborami do roboty, ale tę dostałam od panny Bronisławy, i taka sama druga szkatułka była dla Koci, która tego dnia, nic innego od nikogo nie dostała.
Tymczasem panna Bronisława poszła do salonu, gdzie zebrało się parę osób, a pannę Pelagję rozbolały zęby i poszła się położyć.
Ja przyglądałam się tym wszystkim pięknym rzeczom, które dostałam, ale po niejakim czasie chciałam się zwrócić do mojej towarzyszki; nie było jej w pokoju, poszła gdzieś i nawet zostawiła nietkniętą swoję szkatułkę.
Zaczęłam jej szukać, ale napróżno. Byłam w naszej sypialni, w klasie i we wszystkich miejscach, gdzie przesiadywałyśmy zwykle. Koci nie było nigdzie. Wreszcie zaniepokojona zaczęłam jej szukać w pustych ciemnych pokojach, opuszczonych przez