Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 028.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kto nie umie powiedzieć tego, co wie, tak samo wygląda, jak ten, który nie umie, odparła praktycznie Kocia; gdyby nauczyciel mógł przez tajemnicze zwierciadełko zajrzeć do naszej pamięci, nie potrzebaby egzaminów.
Ja tymczasem płakałam i zanosiłam się tak bardzo, że aż Marynia przestraszona poszła po pannę Bronisławę. Posłyszawszy to, szlochałam coraz mocniej, miałam nadzieję, że ona porządnie złaje Kocię, a może naznaczy jej jaką pokutę. Przyszła wreszcie, rzuciłam jej się na szyję, jak zbawcy.
— Panno Bronisławo! wołałam, droga, kochana panno Bronisławo, odeślij mnie do mamy, bo ja umrę, ja nie wytrzymam, ja chcę mamy.
Wybuch tej nagłej rozpaczy nie zdziwił jej bardzo.
— Cóż to się stało? zapytała patrząc w około, założę się, że Kocia jej coś zrobiła.
Myślałam, że moje koleżanki skarżyć się na nią będą po kolei, ale one milczały.
Kociu! cóżeś zrobiła, spytała tym razem wprost już panna Bronisława.
Myślałam znowu, że ona będzie się wypierać i gotowałam się wszystkiemi siłami poprzeć skargę, kiedy wbrew memu oczekiwaniu Kocia odpowiedziała bez wahania.
— Ja nic nie zrobiłam, powiedziałam tylko, że kto mazgaj, ten się zwykle źle uczy